Wpis bardzo smutny

uliczny teatr

Szerokim echem odbiła się w internecie wiadomość o uzyskaniu przez Zbigniewa Romaszewskiego odszkodowania za prześladowania i szykany jakim poddany był jako działacz demokratycznej opozycji w czasach PRL-u. Informacja ta wprawiła Jongleura w konsternację, do tego stopnia, że kieliszek dobrego Bordeaux stał przez dłuższy czas nietknięty. Bez przesady – w końcu wino zostało wypite, ale problem pozostał.
Być może dlatego, że choć sytuacja prowokuje do ostrych komentarzy, niełatwo jest zająć jednoznaczne stanowisko.
Z jednej strony mamy zasłużonego dla polskiej niepodległości działacza KOR, Komitetu Helsińskiego, Solidarności. Człowieka, który stanął do walki wtedy, gdy większość w sens tej walki wątpiła, który wykazał się nie tylko odwagą ale także rozumem i konsekwencją, który dla walki tej poświęcił karierę, stanowiska, własny, naukowy rozwój. Człowieka, który ma swój wielki wkład w to, że żyjemy teraz jak wolni ludzie w wolnym kraju.
Z drugiej zaś strony mamy własne, niepodległe państwo, które teraz ma płacić odszkodowanie za błędy i zbrodnie obalonego systemu. Zasługi przeliczone na pieniądze, w dodatku wyciągnięte nie od sprawcy, tylko od ocalonej ofiary.
Jednocześnie, żyją w naszym wolnym państwie rzesze bezimiennych, nieznanych działaczy podziemia, ludzi, którzy dla naszej wolności poświęcili tak wiele i którzy z racji swej anonimowości na żadne odszkodowanie liczyć nie mogą. Nie byli senatorami, ministrami, prezesami. Nie są znani i nikt się o nich nie upomni, a oni sami może nawet o tym nie wiedzą, że mogliby, a może po prostu nie chcą. Smutne to, że tak kończy się legenda i upadają pomniki. Po prostu smutne. Zwłaszcza, że wszystko jest zgodne z prawem.
Jako memento pieśń zmarłego niedawno Przemka Gintrowskiego. Pieśń bardzo bliska Jongleurowi, który nigdy jednak, nie potrafił wyrazić swoich odczuć tak celnie.

http://youtu.be/Anpt8LwgPiY

Categories: Życie i wino | 4 komentarze

You are the champions

Poprzedni wpis, z próbą klasyfikacji winnej blogosfery wywołał spory oddźwięk. Pojawiło się też żądanie aby nadać próbie opisania zjawiska charakter bardziej konstruktywny i podać przykłady blogów dobrych, interesujących, niebanalnych. Jongleur, z natury zwierzę raczej złośliwe, niechętnie podejmuje takie wyzwania, ale cóż. W tym przypadku trzeba się było odwołać do jaśniejszej strony jego charakteru. No i odwalić kawał roboty aby wyłowić rzeczy najciekawsze. A oto rezultaty, czyli wielka siódemka. Wybór całkowicie subiektywny z naciskiem na indywidualność.

Winobranie
Dla jongleura absolutny numer jeden wśród winnych blogów. Z pozoru banalnie opisujący kolejne wypijane wina, ale ileż w tym było pasji, wiedzy, finezji i zarazem ciepła, a jak mało pospolitego szpanu i zero blichtru. Autor (autorzy?) mają swoje zdecydowane gusta i upodobania, niekoniecznie mainstreamowe, ale jak potrafią tym zarazić!!!. Niestety jakiś czas temu blog zamilkł i nikt jak na razie tej pustki nie wypełnił.

Kontretykieta
Kontretykieta zawsze opowiada ciekawą historię. Zawsze ładnym językiem, wprawdzie niekiedy idąc w zbyt piętrowe metafory, niekiedy ocierając się o grafomanię, nie przekracza nigdy granicy śmieszności. Całość dobrze się broni, a na tle blogosfery wręcz błyszczy. Poza tym Kuba Janicki, który mignął kiedyś Jongleurowi na jakiejś degustacji jest diabelsko przystojny.

Ewa Rybak
Ewa Rybak to ewenement w blogosferze. Ze względu na piękną polszczyznę, niebanalne opisy i ciekawe historie – ach kiedy powróci na ekrany komputerów romans o Julianie? – zawyża poziom pisania o winie, zarówno wśród amatorów jaki profesjonalistów. Niedawna notka o winach, o których nie pisze, to cacko, ale i kawał własnych, niebanalnie opisanych wrażeń.

Winniczek
Winniczek degustuje wina i łączy je z jedzeniem, a potem to opisuje. Rzecz wydaje się banalna, choć wcale taka nie jest. Konfrontacja wybranych win z przygotowanymi przez autorów potrawami to rzecz rzadka i bardzo pouczająca. W dodatku podana profesjonalnie, dokładnie, z dobrymi opisami. W swojej klasie najlepsi.

(nie)Winne historie
Autor, Łukasz Fik, konsekwentnie idzie odrębną drogą, wybierając z długiej i obszernej historii wina ciekawostki, rodzynki, historyjki, anegdoty. Fajnie napisane, inteligentnie podane. Dobrze się czyta, nawet gdy historia wydaje się znana.

Enofaza
Blog minimalistyczny zarówno jeśli chodzi o słowa jak i wystrój. Chropowaty, jak głos autora, nie wygładzony, nonszalancki. Czasami jednak trafiają się perełki, dla których warto go obserwować, zwłaszcza, że krótkie notki nie zabierają zbyt wiele czasu.

Blisko Tokaju
Świadectwo fascynacji tokajem, której Jongleur nie podziela. Docenia jednak pasję i wiedzę – sam czasami błyśnie w towarzystwie podczytanymi z tego bloga ciekawostkami.
Wybór jako się rzekło subiektywny. Gdyby trzeba było siódemkę uzupełnić do dziesiątki, to zmieściłyby się jeszcze: Białe nad czerwonym, Pisane winem i Wina z wyboru.

Gratuluję
Jongleur

Categories: Rekomendacje, Twórczość | Tags: , , , , , , , , , , , | 9 komentarzy

Pisać każdy może – tylko po co?

uliczny teatr

Obserwując wysiłki winnych blogerów Jongleur zastanawia się, czy wszyscy ci ludzie muszą pisać to co piszą? I czy ta epidemia dotyczy wszystkich sfer internetowej przestrzeni, czy tylko winopisarze, podobnie jak zwolennicy prezesa K. są inteligentni inaczej? Choć ilość blogów na każdy niemal temat: społeczny, polityczny, filozoficzny i inny przyprawia o ból głowy, a ich merytoryczna i literacka zawartość bywa bardzo różna, rzadko zdarza się tak duże nagromadzenie bezsensu jak w twórczości na temat wina. Wygląda na to, że każdy uważa za swój obowiązek: po pierwsze – znać się na winach, po drugie – przelewać swoje wynurzenia na klawiaturę, po trzecie – czynić to najwyraźniej pod wpływem, co może tłumaczyć niezborność myśli. Dla swojej wygody Jongleur dzieli winne blogi na kilka kategorii, w zależności od predyspozycji intelektualnych autorów i wielkości ich ego. Przy czym, co ważne kategorie te nie są rozłączne, czyli jeśli bloger się postara może załapać się w paru kategoriach. A teraz krótka charakterystyka:
Grafomani
Wbrew pozorom kategoria niezbyt częsta. Nie należy jej mylić z Kretynami. W odróżnieniu od nich Grafomani mają literackie i estetyczne ambicje oraz dość sprawnie posługują się polszczyzną. Problem powstaje natomiast kiedy próbuje się zrozumieć piętrowe metafory i napuszone opisy. Jest to kategoria zasadniczo nieszkodliwa, dopóki autor nie weźmie się za pisanie notek degustacyjnych, a niestety często się bierze.

Klasyfikatorzy
Na ogół informatycy lub matematycy, w związku z czym ich blogi należą do dramatycznie słabych jeśli chodzi o nawigację i funkcjonalność. Ponadto klasyfikatorzy wierzą, że świat win da się zamknąć i opisać w wymyślonych przez nich tabelach i rankingach, przez co ich klasyfikacje są na ogół niewiele warte. Dobrym przykładem kompletnego bezsensu w ocenie win jest to co wyprawia autor bloga (portalu?) mojewino.pl. Dla początkujących miłośników wina kategoria zdecydowanie szkodliwa

Uczę się i wszystkich o tym informuję
To kategoria, która ostatnio przeżywa rozkwit. Poza ewidentną niewiedzą, z którą się zresztą afiszują, autorzy cechują się rozdętym ego, pozwalającym im wierzyć, że opis wrażeń jakie wywarł na nich pity po raz pierwszy w życiu – po paru latach blogowania, szampan, lub ciężkie zmagania z WSET – kurs podstawowy, może kogokolwiek zainteresować. W sunie jednak kategoria całkowicie nieszkodliwa.

Pisać każdy może
Tu również daje o sobie znać przerost ego, za to w tytułach pojawiają się obietnice w rodzaju „Niecodzienny pamiętnik” „Subiektywny dziennik”, „wina i podróże etc. Obietnice oczywiście niespełnione, bo okazuje się zazwyczaj, że te niecodzienne wina to asortyment Marksa Spencera, a subiektywne relacje, to jakieś wyrywki winnego savoire vivre’u przytaczane z przestarzałych podręczników.

Kretyni
Blog kretyna to stek bredni, pisanych ze śmiertelną powagą, wykazujących kompletną bezradność autora w zetknięciu z trudną materią języka polskiego i oczywiście z podstawową wiedzą. I właśnie w tej kategorii Jongleur prezentuje kolejną nominację do tytułu Kretyn Roku. Nominację otrzymuje autor bloga kupsobiewino.pl a jako uzasadnienie kilka cytatów:

„Miłośnicy wina doceniają wiele walorów tego wyjątkowego trunku. Najczęściej wina piją panie, gdyż jest to trunek delikatny i dość słaby.”

„Bordeaux jest miejscem, gdzie produkuje się Cabernet. Ale we Francji nie wymienia się odmian winogrona, a nawet jest to surowo zabronione.”

„Można powiedzieć, że po butelkowaniu kontakt z powietrzem jest praktycznie żaden i przez to wino przestaje starzeć się.”

„Prymitywne butelki do wina miały wypukły kształt.”

No i na koniec crème de la crème, zdanie, którego piękno i prostota potwierdzają absolutną słuszność nominacji.

„Najczęstszym sposobem w celu ustalenia zawartości alkoholu w winie jest zmierzenie jego temperatury wrzenia.”

Na koniec genialny i proroczy Jerzy Stuhr.

Categories: Kretyni winni i niewinni, Życie i wino | Tags: , , , | 20 komentarzy

Warto pięścią w stół uderzyć …

uliczny teatr

Nie jesteśmy i nigdy nie byliśmy idealni. Jako ludzie, jako naród – cokolwiek miałoby to znaczyć, czy jak kto woli jako społeczeństwo. Nic w tym dziwnego, choć w jaskrawej stoi sprzeczności z wyidealizowanym obrazem, który co chwila burzą odsłaniane ciemniejsze karty historii. Przy tym, te bardziej ponure strony odkrywane są nie przez masońsko-żydowskich konspiratorów ale przez IPN, którego istnienia prawica broni jak niepodległości. Okazuje się, że już nie tylko Jedwabne, że miejsc, w których Polacy mordowali swoich współobywateli było więcej. Wąsosz, Radziłów, Goniądz, Białystok. To kolejne białe plamy, spod których wyziera podłość, do której nikt się nie przyznaje. Bo my przecież tacy wspaniali, bo Częstochowa, bo powstania, bo tolerancja. Tylko co zrobić z takimi niewygodnymi faktami, które przeczą narodowemu samozadowoleniu? Najlepiej rozwinąć szerszy kontekst. „No tak, ale wie pan, Ci Żydzi, to lojalni wobec Polski nie byli. A jak oni Panie Sowietów witali. A potem wie Pan, bezpieka to też Żydzi” Fajny jest taki kontekst. Pozwala może coś tam wytłumaczyć. Tylko jaki kontekst może usprawiedliwić spalenie w stodole sąsiadów? Żaden, bo przecież nie o kontekst, tu chodzi. Zabijali, rabowali, palili z prostego powodu. Bo było wolno. Bo Niemcy dali przyzwolenie, a można było się przy okazji wzbogacić. Zabijali także dlatego, że antysemickie idee, szerzone przed wojna przez obóz narodowy skutecznie potrafiły zatruć umysły. I na nic się zda, że niektórzy przedwojenni antysemici, podczas okupacji oddali życie, ratując Żydów. Poglądy, które głosili, pogromy, getto ławkowe na uczelniach, jak byśmy to dziś określili przemysł pogardy, zebrały podczas wojny i tuż po niej straszne żniwo. Czy my, żyjący obecnie Polacy ponosimy za to odpowiedzialność? Nie, jeśli powiemy: „tak, tych zbrodni dopuścili się bandyci, nasi rodacy – robili rzeczy straszne i powinni zostać ukarani” Tak jesteśmy i będziemy odpowiedzialni, udając, że nic się nie stało lub szukając usprawiedliwień w szerszym kontekście. Nie jesteśmy aniołami, ale możemy być przynajmniej uczciwi. Jesteśmy to naszym zamordowanym współobywatelom winni.

http://youtu.be/adfY6pNKw1U

Categories: Bez kategorii | Tags: , , | 1 Comment

Śmiesznie i straszno

Dziś kolejne nominacje do zaszczytnego tytułu kretyna roku. Jongleur przypomina, że nominacje są przyznawane dziennikarzom, politykom i działaczom społecznym oraz oczywiście celebrytom. Wśród nominowanych byli już: Antoni Macierewicz, Dominik Zdort, Ryszard Terlecki, Ryszard Czarnecki, Janusz Wojciechowski i Janusz Korwin Mikke. Jak się czytelnicy mogli zorientować wśród tego grona brakuje prezesa K. gdyż Jongleur postanawia nie nominować ludzi, których wpływ na rzeczywistość jest bardziej złowrogi niż śmieszny, a do takich osób, prezes K, choć nie pozbawiony groteskowego sznytu, bez wątpienia się zalicza. Po tym wyjaśnieniu czas na nominacje. Dziś kolejne dwie młode twarze czyli: Adam Hofman i Mariusz Błaszczak. Obaj panowie pracowicie robią w kategorii „wierne zera prezesa” starając się, choć przecież to niemożliwe, prześcignąć swego chlebodawcę w konkurencji cynizm i bezczelność.
O nominacji pana Błaszczaka, który ocierał się o nią już kilkakrotnie, zdecydowała wypowiedź na temat profesora Brzezińskiego: „Myślę, że powaga i poważanie tego człowieka legło w gruzach” powiedział Łukaszowi Konarskiemu z TOK FM, komentując wywiad Zbigniewa Brzezińskiego dla TVN. Jongleur sądzi, że w gruzach legło zupełnie coś innego. Ale tego, podobnie jak swojej śmieszności pan Błaszczak nie jest w stanie zrozumieć, stąd nominacja jak najbardziej zasłużona.
Drugi nasz bohater czyli pan Hofman, otrzymuje nominację za całokształt swojej działalności publicznej. Obojętnie w jakiej sprawie zabiera głos Adam Hofman, bezbłędnie odczytuje intencje prezesa K. Zgodnie z zasadą sformułowaną przez Wojciecha Młynarskiego: „Ludzie to kupią, byle na chama, byle głośno, byle głupio”, pan Hofman powtarza mantrę o zamachu, wybuchu, trotylu, ukrytych dowodach i matactwach rządu. No cóż, tak to jest, zresztą w przypadku obu panów, że ich status w każdym aspekcie życia zależy od kaprysu prezesa. Utrzymanie się w polityce jest ich jedyną racją bytu, bo przecież normalnej pracy nikt z tych gości nie znajdzie. Hofman, podobnie jak Błaszczak, ze swojej śmieszności sprawy sobie nie zdaje, wydaje mu się natomiast, że jest politykiem. Obie nominacje całkowicie zasłużone.

Piosenka też adekwatna

http://youtu.be/9qWBWKaur5g

W nagrodę za dobrze wykonaną robotę – w końcu słuchanie wypocin takich kandydatów to prawdziwa katorga, Jongleur otwiera butelkę Château de Lascaux. Winiarz Jean Benoit Chevalier, wytwarza to wino w prowadzonej w systemie bio winnicy w Pic Saint Loup, najbardziej na północ wysuniętej części Langwedocji, na pierwszych wzniesieniach pasma Cevennes, ze szczepów syrah (60%), grenache (35%) i mourvèdre. Jest dość garbnikowe, ale owocowo soczyste i bezpretensjonalne. Aromaty czerwonych i czarnych owoców, jagód, śliwek, porzeczek ale i truskawek z nutami pieprzu i lukrecji. Rzeczywiście nagroda.

Categories: Kretyni winni i niewinni, Rekomendacje | Tags: , , , , | 3 komentarze

Gęste jak smoła

uliczny teatr

Jongleur, szukając sherry w ramach Winnych Wtorków, sięga po wino mniej typowe. Nie jest to ani fino, które uwielbia, ani emocjonujące palo cortado, ani też ekstraktywne i mocno utlenione oloroso. Nie jest to żadne klasyczne sherry. Tym razem Jongleur pije wino słodkie – pedro ximenez od znanego i chyba nieobecnego w Polsce producenta Gutierrez Colosia. Pedro ximenez to wino niezwykłe. Teoretycznie białe ale o barwie ciemno bursztynowej, niemal brązowej, czasami przechodzącej w czerń. Starzenie w dębowych beczkach, w systemie solera, nadaje mu charakter archaiczny, ponadczasowy, tak odległy od współczesnych win. Pedro ximenez jest gęste i oleiste jak syrop, słodkie jak płynny karmel, a przy tym zaskakująco uwodzicielskie. Bogaty bukiet, na który składają się aromaty rodzynek, suszonych fig, orzechów, kawy. Mimo ogromnej słodyczy i niskiej kwasowości nie odczuwa się przesytu i ciężkości. Przeciwnie, to gęste jak miód wino, o zawartości alkoholu ponad 17%, pije się świetnie. Całe szczęście, że była tylko mała butelka. Taki paradoks.
Oldskulowemu winu towarzyszy zdecydowanie oldskulowa piosenka. Have You Ever Seen the Rain grupy Creedence Clearwater Revival. Może to i trochę archaiczne, ale jak brzmi!!!

http://youtu.be/TS9_ipu9GKw

Categories: Piosenki przy winie, Rekomendacje, Twórczość | Tags: , , , , | 1 Comment

Trotyl w tupolewie

Dziś rano cała Polska zamarła. Wyjaśniła się sprawa smoleńska – jednak był wybuch i był zamach. Otóż Rzeczpospolita wielkim tytułem na pierwszej stronie doniosła: „Trotyl na wraku tupolewa” Przez parę godzin obywatele Rzeczpospolitej, w tym Jongleur, żyli w stanie lekkiego szoku. Szpady zdążyli skrzyżować pan premier z panem byłym premierem oraz cała sfora ich pomocników, przy czym pan były premier, a obecnie prezes K. wzruszył Jongleura wizją swojej emigracji, jednak były to płonne nadzieje. Zresztą, jak to ktoś dziś powiedział – prezes K. nawet z Marsa, potrafi nam zatruć życie.
W kulminacyjnym momencie, kiedy prominentni przedstawiciele teorii zamachu byli już bliscy orgazmu, Rzepa, ustami naczelnego, Tomasza Wróblewskiego wyszeptała cicho – odwołujemy, odwołujemy i wzwód szlag trafił. Pan redaktor próbował przy tym robić nam wodę z mózgu i wydał z siebie jakiś bełkot na temat cząstek zjonizowanych – Boże, ty widzisz i nie grzmisz. To, że w obecnych czasach zdecydowana większość dziennikarzy to niedouki nikogo już nie dziwi. Najlepszym dowodem konferencja prasowa pułkownika Szeląga, na której dziennikarze nie rozumieli najprostszych odpowiedzi odwołujących się do wiedzy z chemii i fizyki na poziomie szkoły podstawowej. Jongleur rozważał początkowo nominację pana redaktora Tomasza naczelnika do tytułu kretyna roku, ale po namyśle stwierdził, że było to działanie celowe i z premedytacją. Przynajmniej przez jeden poranek podupadający dziennik miał pewnie większą czytalność niż podgryzający go z prawej organ redaktora Sakiewicza. No, jak się chce to można, prawda? Cynik roku byłoby pewnie tytułem właściwszym. Pan Wróblewski, jako naczelny świetnie zdawał sobie sprawę, z reperkusji jakie jego tekst wywoła i z pewnością wiedział, no chyba, że rzeczywiście jest inteligentny inaczej, jak słabo udokumentowana jest rewelacja, którą publikował, a która mogła wstrząsnąć krajem. Ale czytalność wzrosła.
Niestety w pułapkę złapał się prezes K. który wypalił, że „Zamordowanie 96 osób, w tym prezydenta i innych to niesłychana zbrodnia. Każdy, kto chociażby przez matactwo czy poplecznictwo miał z tym coś wspólnego, powinien ponieść konsekwencje.” No ale wszyscy chyba widzą, że prezes ma w dupie władzę, ma natomiast jedną misję – zabić Tuska i dla tej misji gotów jest podpalić państwo. Dziś w każdym razie, dzięki „pomyłce” Rzepy, sprawił, że znowu zaczniemy się bać IV RP, której sardoniczny grymas zaczynał się już w naszej pamięci zacierać. W każdym razie, dziękujemy panie prezesie, dziękujemy panie redaktorze naczelny.
A na zakończenie dnia Wojskowa Prokuratura Okręgowa poinformowała, że: „biegli nie stwierdzili trotylu ani żadnego innego materiału wybuchowego na wraku Tu-154M.”
Dla odprężenia Jongleur jak zwykle sięga po flaszkę – nadmierne interesowanie się polityką rzeczywiście prowadzi do alkoholizmu, Jongleur obiecuje więc, że gdy prezes K abdykuje, a eurodeputowani: Czarnecki, Wojciechowski, Kurski, Ziobro i oczywiście premier in spe Cymański przestaną nas kompromitować, porzuci wino – może nawet na cały tydzień.
Na razie jednak w kieliszku Plan Pegau, proste, stołowe wino, produkowane w, znanej z doskonałego châteauneuf-du-pape, Domaine du Pegau. Do tradycyjnej pary – grenache i syrah, Laurence Féraud dodała nieco merlot, przez co odebrała winu możliwość zaklasyfikowania, w którejś z rodańskich apelacji. Również rocznik podany jest w sposób nieco zakamuflowany jako numer próbki – wszak wina stołowe oficjalnie rocznika nie mają. W każdym razie wrażenia ujmujące. Wino soczyste, intensywne, ale bez przesady. Z wyraźnym owocowym charakterem i aromatami malin, borówek, śliwek z nutą pieprzu. Świeża kwasowość i gładkie taniny dopełniają obrazu wina bezpretensjonalnego, przyjemnego, jednocześnie z charakterem. Dobre aby nabrać dystansu. A słuchamy, bardzo na czasie Daukszewicza

Categories: Kretyni winni i niewinni, Piosenki przy winie, Twórczość | Tags: , , , , , , , | 4 komentarze

Zmarł Przemysław Gintrowski

uliczny teatr

Brak słów

Categories: Twórczość | Tags: | Leave a comment

Odwzajemniona miłość

uliczny teatr

Jongleur kocha loarskie chenin blanc miłością bezprzytomną, czego najlepszym dowodem jest choćby layout do jego bloga. Z ogromną więc radością wita zaproszenie do winnych wtorków temu właśnie szczepowi poświęcone, a radość Jongleura jest tym większa, że po chenin szczęśliwie nie sięgają wybitni sommelierzy kreujący oferte Lidla i Biedronki. Wreszcie więc można będzie poświęcić uwagę winom, a nie odkrywczym stwierdzeniom w stylu: „jak na cenę 6,50 zł jest wspaniałe”. Wprawdzie opisywane na Winicjatywie Château Yvonne zdążyło już zniknąć w niebycie, a wybór win znad Loary w sklepach nie jest zbyt imponujący, zawsze jednak sięgnąć można do własnych zapasów. Z radości, że to chenin Jongleur otwiera dwie flaszki, mocno już dojrzałe, ale na tym właśnie polega urok tych win.
Wino pierwsze to Les Choisilles 2004 François Chidaine’a z ulubionej apelacji Montlouis-sur-Loire. Barwa złocista, spory ekstrakt i zadziwiająca świeżość. Aromaty egzotyczne, kwiatowe z bardzo mocnym akcentem miodu i gruszki. Zmieniają się zresztą podczas degustacji, czasami uderzając nuta mango, by za chwilę odkryć pikantne wonie ziół. Zdecydowanie nie jest to czysta i klarowna linia chablis. Les Choisilles to bogactwo, zaskakujące skojarzenia, zmiany, z przewodnią ideą opartą na dobrej kwasowości oraz delikatnej ale wyraźnej oksydacji, o lata świetlne oddalonej jednak od szalonych pomysłów niektórych biodynamików. W ustach także nuty miodowe i wyraźny cukier resztkowy, znakomicie wkomponowany i zrównoważony. Wino kompletne. Co będzie dalej?
Dalej przyszła pora na małą (500 ml) butelkę Coteaux du Layon Beaulieu 2005 od Claude’a Papin z Château Pierre-Bise. Tu pokazały się kolejne zalety chenin – potencjał dojrzewania oraz wspaniała, zbliżona do tokajskiej zdolność do integracji cukru. To słodkie wino, dzięki kwasowości bije na głowę większość, niemrawych zazwyczaj sauternów, zaś dzięki sporemu ekstraktowi różni się od, często zbyt lekkich, słodkich win znad Mozeli. Oba wina prawdziwie barokowe ale ujmujące, zrobione z wielka kulturą i finezją. A może to tylko miłość Jongleura jest ślepa?
W każdym razie warto wypić i posłuchać równie barokowego kawałka nieśmiertelnej grupy Traffic. Steve Winwood, Jim Capaldi, Chris Wood i Ric Grech – John Barleycorn Must Die.

Categories: Piosenki przy winie, Rekomendacje, Twórczość | Tags: , , , , | 7 komentarzy

Anta Banderas

Jongleur nie kocha specjalnie win z Ribera del Duero. Wprawdzie region ten, w ciągu zaledwie trzydziestu lat, doszlusował do europejskiej czołówki, jednak styl win, choć to oczywiście uogólnienie, na ogół odstrasza intensywnymi nutami beczkowymi, aromatami zwierzęcymi i potężnym alkoholem. Daleko mu przy tym do tradycyjnej Riojy, której jest nieco bezczelnym, nuworyszowskim krewnym Jednak nieprzytomnie przystojnemu Antonio Banderasowi trudno się oprzeć, Jongleur sięga więc po Anta Banderas z winiarni należącej do sławnego aktora. Z rozmysłem wybiera przy tym wersję A4, najkrócej, bo tylko pięć miesięcy, dojrzewającą w beczce.
Ciężkie grube łzy sygnalizują spory ekstrakt. W nosie początkowo nuty ziemiste, skórzane, potem przedzierają się aromaty owocowe, porzeczkowe i wiśnie. Użyta z umiarem beczka nie dominuje. Dobra kwasowość, dużo świeżego owocu, mocne taniny i nieco piekący, wyraźny alkohol. W sumie naprawdę męskie, cokolwiek miałoby to znaczyć, wino. Ekstraktywne, z dobrą dojrzałością owocu, szorstkimi taninami i trochę za mocnym alkoholem. Choć nie jest to wino z bajki Jongleura, to solidna robota i znajdzie z pewnością swoich zwolenników. Wdzięku aktora jednak nie odziedziczyło. Nie jest to Banderas z filmów Almodovara, ale raczej bezwzględny zabójca grający z Sylwestrem Stallone.

http://youtu.be/dZJPYo-YUkA

i dla porządku notka:
A4 Nuestro Equilibrio 2009
Anta Banderas
Ribera del Duero DO
Alk. 14%
Tempranillo 100%
5 miesięcy w beczce 90% francuska, 10% amerykańska
Cena 64 zł

Categories: Piosenki przy winie, Rekomendacje | Tags: , , , | 4 komentarze