browser icon
You are using an insecure version of your web browser. Please update your browser!
Using an outdated browser makes your computer unsafe. For a safer, faster, more enjoyable user experience, please update your browser today or try a newer browser.

Poeta

uliczny teatr
Posted by on 16 czerwca 2011

W nadziei, że w najbliższych wyborach partia „pechowych i brzydkich ludzi”, jak to ujął Kuba Wojewódzki, odesłana zostanie do lamusa, Jongleur porzuca śledzenie paru brzydkich blogów. Chciałby za to przypomnieć prawdziwego poetę. 14 lat temu, dokładnie 12 czerwca 1997, zmarł w Paryżu, chory na serce Bułat Okudżawa. Syn Gruzina i Ormianki, doświadczył całej bezwzględności stalinowskiego systemu opresji. Zasłynął jako bard, pieśniarz, w którego poezji dominuje refleksja, zaduma nad ludzkim losem, nostalgia. Jeśli Wysocki swój protest wobec najlepszego z możliwych światów wykrzykiwał, gorączkowo szarpiąc struny gitary, jeśli Brassens stał się piewcą nieprzystosowanych, to Okudżawa opisywał zwykłych ludzi i ich bezradność w starciu z jak to określił Kazimierz Rudzki: „coraz bardziej nas otaczającą rzeczywistością”. Na jego piosenkach, takich jak choćby kultowa Modlitwa François Villlon, zaczynająca się od pamiętnych słów: „Dopóki nam ziemia kręci się…”, uczyliśmy się dystansu i pokory, życiowej mądrości i uczciwości wobec siebie, a także podstawowych gitarowych chwytów. Jongleur proponuje wspomnieć Okudżawę słuchając jednego z mniej znanych ale pięknych wierszy:

Poniżej dla pokolenia, które nie uczyło się rosyjskiego w szkołach, kapitalne tłumaczenie Wojciecha Młynarskiego

Zdobi mego stołu blat
Szkło po zagranicznym piwie,
W nim czerwony róży kwiat
Z pąka rodzi się cierpliwie.

Więc pod czujnym okiem tym
Historyczną piszę powieść,
Lecz nie mogę naprzód iść,
Myląc prolog z epilogiem.

Nasłuchuję, wypatruję
I spisuję to, co czuję,
Piszę prozą lub rymuję,
Ale nie chce schlebiać Wam.
Takie są natury prawa,
Zmieniać ich- nie nasza sprawa,
Czemu piszę- nie wiem sam.

Już przede mną kartek sto
-Nieprzebyte śnieżne dale,
Lecz dlaczego i mój los
W wątek się wplątuje stale?

Czemu wciąż się pragnę bić
Z przeciwnikiem wymyślonym,
Bohaterem nie chcąc by
W stan spoczynku przeniesionym?

Prawda i w zmyśleniu tkwi,
Ale powieść nie gotowa,
Więc pozwólcie pisać mi
Aż do ostatniego słowa.

Pragnę, póki róży kwiat
Na mym stole czerwienieje,
Krzyczeć, kiedy milczy świat,
Szeptać, kiedy świat szaleje

Nasłuchuję, wypatruję
I spisuję to, co czuję.

Wypić można tu tylko gruzińskie saperavi. Ten ciekawy szczep, przez lata komunizmu służył do produkcji beznadziejnych, nadmiernie utlenionych – oczywiście dobierano do tego gadkę ideologiczną na temat fermentacji w zakopanych w ziemi glinianych kvevrach, heroicznej gruzińskiej historii, legend etc. A wina były po prostu marne. Od paru lat jednak saperavi przemawia własnym głosem i w mniej czy bardziej udanych interpretacjach jest to wino autentyczne. Jongleur ma kilka ulubionych saperavi. Można spróbować wina od Marani czyli marki handlowej Telavi Wine Cellar – najbardziej chyba solidnego gruzińskiego producenta. Można pić saperavi z Kindzmarauli Marani, również w Polsce dostępne i niezłe. Do toastu za Bułata najbardziej jednak przekonuje Jongleura Badagoni. I nie dlatego, że jest to wino najlepsze. Raczej szorstkie, rustykalne, chropowate. Z pewnością najbardziej ziemiste, co wydaje się niezbywalnym atrybutem autentycznego saperavi. Oczywiście jest tu owoc, głównie truskawki i wiśnie. Są zioła, przede wszystkim szałwia, trafiają się zielone garbniki. Słowem nic wielkiego. Jednak ziemistość, delikatna oksydacja i swego rodzaju witalność sprawia, że chętnie sięga się po drugi kieliszek.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *