Wielką krzywdę wyrządził tej odmianie ktoś, kto nazwał ją włoskim rieslingiem, gdyż od lat pokutuje o niej opinia czegoś nie w pełni zasługującego na uznanie. Chyba tylko w Chorwacji nosi swoje własne, całkiem zresztą wdzięczne imię – graševina, wszędzie gdzie indziej słyszymy: laski rizling, welschriesling, rizling italsky, czy wreszcie olaszrizling. Tymczasem jest to odmiana bardzo interesująca, dająca wina gęste o bardzo intensywnych, przyjemnych aromatach. W rękach dobrego winiarza, jak choćby Vlado Krauthaker z Chorwacji, potrafi dać wina dużej klasy. Nie ma przy tym oczywiście nic wspólnego z rieslingiem, jest całkowicie odmienna zarówno w nosie jak i w ustach. Kiedy więc padła propozycja wspólnego degustowania węgierskich białych, olaszrizling z Pannonhalmy był propozycją oczywistą, tym bardziej, że niemal co roku wpadam tam na chwilę, by zaopatrzyć się w wina, nie tyle może wybitne, co po prostu bardzo dobre. Ciekawe miejsce ta Pannonhalma. Ze dwadzieścia kilometrów od Györ, na wysokim wzgórzu leży opactwo benedyktynów, będące najstarszym obiektem sakralnym Węgier. Wpisane na listę światowego dziedzictwa kultury, z daleka wygląda imponująco, z bliska trochę mniej, bo dawne, średniowieczne mury zastąpiła klasycystyczna XIX-wieczna bryła, Niemniej przyklasztorna winnica nadal produkuje jedne z lepszych węgierskich win.
Olaszrizling 2013z Pannonhalmy, to jako się rzekło – graševina, w najlepszym możliwym wydaniu. Barwa jasnozłota, mocne aromaty owoców (jabłka, gruszki i cytrusy), kwiatów, ziół i więdnących liści. W ustach sporo ekstraktu, delikatna, oleista faktura, ale przy tym wyraźna kwasowość (producent podaje 6,1 g/l), podtrzymująca strukturę. Wino bardzo przyjemne, że użyję wyświechtanego określenia hedonistyczne – nie może nie użyję, po prostu świetnie się pije. Doskonale pasowało do dorady z grilla.
Olaszrizling 2013
Pannonhalmi Apátsági Pincészet
Alk. 12,5%
Cena 2390 HUF czyli ok. 32 zł