browser icon
You are using an insecure version of your web browser. Please update your browser!
Using an outdated browser makes your computer unsafe. For a safer, faster, more enjoyable user experience, please update your browser today or try a newer browser.

Winne wtorki – Zeltinger Himmelreich Kabinett 2009 Markus Molitor

uliczny teatr
Posted by on 2 maja 2011

Najsłynniejsze rieslingi znad Mozeli powstają w winnicach leżących wzdłuż środkowego jej biegu. Zeltinger Himmelreich, góruje z wysokości swoich 220 metrów nad leżącym między Bernkastel a Erden miasteczkiem Zeltingen. Degustując wino Markusa Molitora, Jongleur przypomina sobie swoje pierwsze winiarskie doświadczenia, wrażenia nie będą więc zbyt obiektywne, ale czy w przypadku wina kiedykolwiek są?

W nosie bujne aromaty cytrusów, głownie mandarynek, dojrzałych jabłek i gruszki. Po napowietrzeniu, zakręceniu kieliszkiem pojawia się dyskretna nuta bergamotki. W ustach klasyczny półwytrawny fruchtig, ze słodyczą wyraźnie owocową, nie zaś, jak często w rieslingach bywa miodową. Owszem akcent miodowy pojawia się nieznacznie na finiszu, ale zdominowany jest raczej przez delikatną goryczkę. Bardzo dobra, umiejętnie rozegrana kwasowość neutralizuje cukier, nie narzucając się, tworząc strukturę wina ale pozostając jakby na drugim planie. Równowaga bez zarzutu. Dobra długość i lekkość. Jongleura zaskoczyła nuta mineralna, bardziej wapienna niż klasycznie łupkowa. Słynna mozelska nafta, raczej na dalekim planie. Niewykluczone, że pojawi się za parę lat, ale u Jongleura ta butelka tyle nie przetrwa. W sumie wino złożone, bogate ale w żadnym wypadki nie kontemplacyjne. Zresztą Jongleur, w miarę coraz większej ilości opróżnionych butelek, rzadziej niż niegdyś spotyka wina kontemplacyjne Być może wynika to z faktu, że znacznie chętniej pije niż kontempluje, dzieląc wina po prostu na dobre i marne. Dzisiejszy riesling zalicza do dobrych. I tyle.
Podczas degustacji Jongleur słucha Ute Lemper, piosenkarki, która w swoich kreacjach odtwarza klimat niemieckich kabaretów z czasów Republiki Weimarskiej.

Ma to o tyle sens, że po raz pierwszy o winach mozelskich, Jongleur przeczytał w jednej z powieści Remarque’a, bodajże w „Czas życia i czas śmierci”. W każdym razie Republika Weimarska, nieśmiała próba demokracji, zabita pałkami bojówek führera, była czasem rozkwitu niemieckiej literatury, teatru, kabaretu, czasem prawdziwych Jongleurów. Warto więc popijając mozelskiego rieslinga posłuchać muzyki Kurta Weila i słów Brechta.
Deutsch Freunde, ich danke Ihnen sehr.

7 Responses to Winne wtorki – Zeltinger Himmelreich Kabinett 2009 Markus Molitor

  1. Jan Zbędny

    Czyżby Jongleur nie miał swojego zdania i posiłkował się pomocą winiarza?
    Czyżby Jongleur informacje o cukrze, mozeli i BERGAMOTCE zaczerpnął z dokładnego opisu Molitora dostępnego na stronie?
    Ciekaw również autor tego wpisu jest, czy Jongleur miał na myśli kwiat bergamotkę, czy też pomarańczę bergamota zwaną potocznie bergamotka?

    Pytania te pojawiają się, gdyż autor wpisu śledzi stronę Jongleura i ma wątpliwości dotyczące samodzielnego myślenia przez jego autora…

  2. Jongleur

    Jongleur ma swoje zdanie, choć nie ukrywa, że dużo czyta, także opisy na stronach winiarzy. Nie rozumie przy tym o co chodzi z tym cukrem, bo jest on chyba w oczywisty sposób wyczuwalny, podobnie jak kwasowość. Jongleur pisze o aromatach cytrusów mandarynek, jabłek, gruszek i bergamotki, podczas gdy producent podaje: mirabelki, mandarynki, ananasy, krzemień i bergamotka. Jongleur nie wie co miał na myśli producent pisząc o bergamotce. Sam myślał o intensywnym zapachu olejku bergamotowego, który jest w skórkach pomarańczy i którego używa się do aromatyzowania herbaty. Informacje o Mozeli Jongleur czerpie z literatury, rozmów z winiarzami i podróży, których kilka w stronę Mozeli odbył. Jongleur cieszy się, że autor komentarza śledzi jego stronę. Podziela również jego wątpliwości co do swojego samodzielnego myślenia.

  3. bialenadczerwonym

    mam świeżo za sobą „Czas życia i śmierci” ( moim zdaniem najsłabsza książka Remarque’a ) i owszem coś tam wspominano o winach. Wydaje mi się jednak, że więcej mogłeś o nich czytać w „Czarnym obelisku”. Niewykluczone jednak, że błądzę, bo „Czarny…” czytałem wiele lat temu. A w ogóle to pozdrawiam i też śledzę Twoje blogowanie.

  4. Jongleur

    chodziło mi o scenę, w której Graeber zamawia mozelskie wino w knajpie, było to inspirujące . Zgadzam się z ocena książki, choć kiedyś bardzo mi się podobała. Ale sympatia do Mozeli, nawet jak irracjonalna, pozostała. dziękuję i pozdrawiam

  5. denko

    Denko zgadza się z Janem Zbędnym, że (d. cytuje niedokładnie dla swoich dość niskich celów) „ciekaw również autor tego wpisu jest”.* Z tego jasno wynika, że także denko śledzi, jak to jest w internetowej vinisferze w dobrym tonie, aczkolwiek ma nadzieję, że póki co nie prześladuje…Poza tym denko pozdrawia, pozdrawiając wątpi, wątpiąc podeźrzewa, że tzw. protagoniści powieści różnych z czasu Republiki Weimarskiej w ogóle dużo wina trąbili, taki stepovy vlk np. Denko przeprasza za przyswojenie maniery, a w ramach przeprosin przekaże a) uwagę formalną i …b) żydowski ? dowcip stylistyczny. Otóż b) W ostatnim wersie Jongleurowi umknęło w 1. wyrazie „e”, a więc „Deutsche Freunde”. Zaś a) „W pewnym ziemiańskim dworku na Kresach postanowiono zatrudnić studenta jako korepetytora. Pani domu przeprowadza rozmowę kwalifikacyjną i pyta młodzieńca: – Francuski posiada? Student: Posiada. – Angielskim włada? S.:Włada. P.
    domu: -To niechże siada. S.:Kiedy nie może. Pani domu: Czemu nie może? Student: Bo go dupa boli!”
    Najlepszego!
    d.
    * Denku, dence ?, denko sam nie wie, chodzi w 1. kolejności o autora komentarza, ma się rozumieć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *