browser icon
You are using an insecure version of your web browser. Please update your browser!
Using an outdated browser makes your computer unsafe. For a safer, faster, more enjoyable user experience, please update your browser today or try a newer browser.

Jongleur po ciemnej stronie mocy

Posted by on 16 lutego 2012

Jongleur z pewnym zaskoczeniem odkrywa, że stoi po ciemnej stronie mocy i nie chodzi tu o jego upodobanie do płci przeciwnej, ewidentne nadużywanie różnych używek oraz głośne dawanie wyrazu uwielbieniu dla profesora Balcerowicza i zespołu Black Sabbath.
Otóż do obozu zdrajców ojczyzny, stojących po ciemnej stronie, zaliczył Jongleura wybitny intelektualista, europoseł Czarnecki gdyż:
Jongleur nie wierzy w strategiczny geniusz prezesa K, uważając go za człowieka chorego z ambicji, gotowego w imię swoich ambicji podpalić państwo, choć niechętne Jongleurowi ale w jakimś sensie jego.

Jongleur jest absolutnym wyznawcą „kłamstwa smoleńskiego” uważając, że Antoni Macierewicz musiał w młodości boleśnie zderzyć się z jakąś brzozą czego skutki ponosimy wszyscy do dziś.
Jongleur popiera czołobitność władz III RP wobec Berlina i Brukseli, uważając, że tylko integracja ze strukturami europejskimi stanowi gwarancję pogrzebania idei IV RP i przebicia jej piersi osinowym kołkiem.
Bijąc się w piersi za swe grzechy Jongleur publikuje zdjęcie prawdziwego patrioty w stosownym krawacie. To tak aby nie zapomnieć. Aha i nie jest to żadna manipulacja – on naprawdę tak wygląda. W każdym razie szybka wolta i zamiana jednego wodza na drugiego ewidentnie się Czarneckiemu opłaciła. W końcu dzięki sporej kasie (Marek Migalski chwalił się że odłożył w Brukseli jakieś 300 tysi euro po półtora roku), Czarnecki może olewać dyskusje o systemie emerytalnym.
Jako sprzedawczyk i zdrajca Jongleur dedykuje Czarneckiemu utwór Paranoid klasyka satanizmu i heavy metalu, czyli grupy Black Sabbath z czasów kiedy Ozzy Osborne nie zamienił się jeszcze w celebrytę w kapciach.

http://youtu.be/_aIhh9nFYv4

Słuchając Paranoid Jongleur postanawia zostawić Czarneckiemu nie otwartą jeszcze butelkę rumuńskiego merlota o wdzięcznej nazwie Vampir – może mu się przyśni. Sam jednak, aby utrzymać się w klimacie siegnie po wino znacznie lepsze – ot taki przywilej zdrajcy. Czarownice z zagrody wróżek, to podstawowe wino kultowej winiarni Les Clos des Fées. Jongleur otwiera butelkę z roku 2006. Grenache i carignan ze starych krzewów i młode syrah dają wino krwiste, gęste, pełne aromatów przysmażonych owoców, porzeczek, jagód, śliwek, południowych ziół, dymu z zanikającymi nutami zwierzęcymi, które mocno uwydatniały się jeszcze dwa, trzy lata temu. Dobry czas na to wino, które wyzwoliło się z młodzieńczej dzikości, pozostając jednak delikatnie mroczne. Widać coś z tych czarownic w sobie ma. Może też stoi po ciemnej stronie mocy? W każdym razie siła – nieco wygładzona, choć garbniki nadal zadziorne, i spora głębia pozwala Jongleurowi z godnością znieść etykietkę zdrajcy. Prawdę mówiąc po dwóch kieliszkach ma to w dupie, czego i wszystkim pozostałym życzy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *