Miało być tym razem pogodnie, jednak wiadomość o śmierci Macieja Zembatego odsunęła na plan dalszy inne sprawy. Tłumacz piosenek Cohena – jeden z najlepszych w Polsce, twórca satyrycznych słuchowisk radiowych i niezapomnianych piosenek z pogranicza czarnego humoru. Kultowe niegdyś: Ostatnia posługa, czy Prosektorium oswajały nas z rzeczami ostatecznymi. Bywał też opozycyjnym bardem i wspaniałym gawędziarzem. Do dziś Jongleur pamięta jego opowieść o wizycie na Kubie Leonarda Cohena, który w czasie przyjęcia wydanego przez Fidela Castro dosypał członkom Biura Politycznego do ich drinków LSD. Skończyło się to deportacją. Słynna piosenka o onucach – parodia komunistycznych festiwali piosenki żołnierskiej, czy wreszcie brawurowe wykonanie piosenki Salonu Niezależnych – Sejm Kalek podczas Przeglądu Piosenki Prawdziwej. Wczoraj zmarł prawdziwy Jongleur. Pamiętajmy o nim, słuchając pięknej piosenki Cohena Alleluja.
Maciej Zembaty – Alleluja przez gumbi33
A teraz piosenka, którą powinien ktoś zaśpiewać na pogrzebie Maćka, choć czy ktoś tak potrafi. Nic nie widać, za to w skupieniu posłuchać można świetnego autoironicznego tekstu i kojącego barytonu Zembatego śpiewającego o swoim pogrzebie
W tym nastroju Jongleur łapie pierwszą z brzegu butelkę. Padło na Bordeaux, klasyczny Prawy Brzeg, satelita St-Emilion, Château des Laurets Rothschildów. 2008, młode ale już do wypicia. Czuć przewagę merlota, soczystość, duży jak na Bordeaux alkohol (14%), ale zamaskowany sporym ekstraktem nie razi. Przy tym wszystkim udało się utrzymać klasyczną elegancję, trochę niezbędnego chłodu, ładnie zintegrowane taniny, dotknięcie beczki. Ład, porządek i nostalgia.