W cieniu Smoleńska mija inna rocznica, która dla Jongleura osobiście jest niezmiernie ważna.
Osiem lat temu, 10 kwietnia 2004, po ciężkiej chorobie zmarł Jacek Kaczmarski, poeta, pisarz, przede wszystkim pieśniarz, którego utwory znają chyba wszyscy. Od połowy lat siedemdziesiątych napisał ich wiele i choć unikał określenia „bard Solidarności” tak był, nieco wbrew sobie, postrzegany. Choćby piosenka „Mury”, która stała się symbolem Solidarności całkiem na wyrost, będąc, w odróżnieniu od oryginału Luisa Llacha, w znacznie większym stopniu pieśnią o samotności wobec owczego pędu niż rewolucyjnym hymnem. Tak jednak często bywa. Jongleur podziwiając wspaniałe utwory inspirowane wielkim malarstwem czy historią jak „Krajobraz po uczcie” czy „Ambasadorowie”, ceni sobie także atmosferę wierszy bardziej kameralnych jak „Starzy ludzie w autobusie”, „Encore” czy „Źródło”. Dziś chce przypomnieć zapomnianą nieco „Poczekalnię”. Ma ona dla Jongleura znaczenie szczególne, gdyż była jedną z pierwszych piosenek zaśpiewanych przez Jacka na prywatnym koncercie w mieszkaniu Jongleura, dawno, dawno temu. Jacek Kaczmarski miałby dziś 55 lat i wokół siebie rzeczywistość, która z pewnością dostarczyłaby tematów dla kolejnych wspaniałych tekstów.
Jedynym winem, jakie można wypić w takiej chwili jest Embruix, wytwarzany przez Luisa Llacha, katalońskiego barda, którego pieśń „l’Estaca” stała się inspiracją dla „Murów” Jacka Kaczmarskiego. Luis miał więcej szczęścia i po upadku reżimu generała Franco wrócił do Hiszpanii, gdzie prowadzi spokojne życie winiarza w Prioracie. Taka niespodziewana pointa. Samego wina Jongleur opisywać nie będzie. Nie dziś.
Ja mam szczególną słabość do płyty „Bankiet” oraz do dwupłytowej „Sarmatii” – także przez wzgląd na młodość, choć takich emocji jak prywatny koncert Kaczmarskiego nie dane mi było przeżyć. Tylko się Kantora live naoglądałem jako dzieciak 🙂
Pozdrawiam serdecznie!
wtedy nie bylo innych możliwości niż koncerty po domach. Mój przyjaciel był z Jackiem na roku na polonistyce i dlatego udalo się to zaaranżować. Potem sie trochę zaprzyjaźniliśmy.
pozdrawiam
joingleur
Tak, szkoda Jacka Kaczmarskiego… A za Tobą Jongleur’ze też się już stęskniłam. Dawno tu nie pisałeś i dawno Cię u mnie nie było 🙁 Ściskam.
Miss,
jestem u Ciebie codziennie, ale czasu brak by skomentować coś z sensem. Niemniej czytam uważnie.
usciski