Jongleur nie kocha Toro. Ta hiszpańska apelacja ma do zaoferowania głównie wina potężne jak biceps Schwarzenegera, nasycone beczką i alkoholem karykatury Ribery del Duero. Niemniej wina bardzo ostatnio medialne. Niemal każdy lepszy winiarz z Riojy, Prioratu czy właśnie Ribery, stara się tu kupić działkę i wysyłać wina do Wine Spectatora. Mają tu winnice: Vega Sicilia, Eguren, Garcia i wielu innych. Styl tutejszego tempranillo jest bardzo skoncentrowany, beczkowy, z teoretyczną możliwością długiego dojrzewania. Wyjściem z sytuacji byłoby wino białe – malvasia lub częściej verdejo, ale ponieważ kilku uczestników winnych wtorków sygnalizowało biel, Jongleur, niechętny tutejszym czerwonym, sięga po różowe, będące zazwyczaj kupażem tempranillo i garnacha. Wybór padł na Monte Toro Rosado 2010, dostępne w sklepie Dobre Wina za jedyne 29,90. Tym samym Jongleur zapisuje się niechcący do elitarnego klubu Do Trzech Dych. I to byłoby właściwie wszystko co można o tym winie napisać. Poprawne, przyzwoite aż do banału, niestety landrynkowo półwytrawne, może być bardzo popularne podczas gorącego lata. Nos landrynkowo truskawkowy. Usta landrynkowo truskawkowe i nic więcej. Po prostu nieco ciekawsza wersja white zinfandel, choć nie jest to może najlepsza rekomendacja. Pijąc to wino Jongleur, aby łyknąć nieco kultury, słucha klasycznego gitarowego flamenco. Wprawdzie pochodzi ono z Andaluzji ale ten akurat kawałek nazywa się Toro, więc chyba pasuje. W każdym razie muzyka lepsza od wina.
http://youtu.be/YUHDOd4PQWE
3 Responses to Po byku