Dzisiejsze wina Jongleur nabył w kultowym dla niektórych ursynowskim Leclercu. Ponieważ syrahów było sporo, decyzja padła na dwa (patrz paragon), uzupełnione doskonałym vinho verde.
Pierwszy syrah powstał w Bułgarii i nazywa się Mezzek czy jakoś tak. Pod tą nazwą sprzedawane są w Polsce proste szczepowe wina o wyraźnie nowoświatowej stylistyce, produkowane przez Katarzyna Estate, spółkę córkę francuskiej grupy Belvedere. Wino jest ciemne, jak na syrah przystało z mocnymi aromatami porzeczek, jagód, śliwek, czekolady, ale także wanilii, piernika, lakieru do paznokci i terpentyny. Słowem dla każdego coś miłego. Brak było natomiast syrahowej, pieprznej nuty. W ustach mocny, trochę zbyt mocny alkohol, wyraźna słodycz, słabe taniny i niezbyt wyraźna kwasowość. Jeden z autorów portali internetowych ocenił to jako znakomite ale chyba musiał być niedysponowany. Jongleurowi przeszkadza: niska kwasowość, niezrównoważony alkohol, drażniący finisz, w którym pojawiają się zielone garbniki i dysonans między początkową słodyczą a zieloną goryczką finiszu. O takich winach czasami mówi się rustykalne, ale słowo to zakłada szczerość i bezpretensjonalność. Tu jej zabrakło. Przy balansowaniu między winem prostym a prostackim, Mezzek niewątpliwie zrobił krok w kierunku tego drugiego. Choć z pewnością wino to znajdzie swoich zwolenników w kategorii czerwone, gęste, półwytrawne.
Nie było wyjścia – trzeba było sięgnąć do źródeł, czyli północnego Rodanu. Było w Leclercu Crozes Hermitage z Domaine Remizières, które Jongleur bardzo lubi, ale za młode – 2009. Wybór padł więc na Crozes Hermitage Les Launes 2008 od braci Delas. To solidny, zasłużony dla Rodanu negocjant ze sporą ilością własnych, ciekawych parceli. Les Launes nie zawodzi ale i nie porywa. Niemniej to bardzo porządne wino, zaskakująco jak na syrah, jasne ale o sporym ekstrakcie i umiarkowanym alkoholu (12,5%). Ładna paleta aromatów, obowiązkowa porzeczka i śliwka, ale i nuty ziemiste i tak pożądany pieprz, ale i tytoń. Bardzo dobra kwasowość, wyraźna ale nie drażniąca i łagodne, świetnie wtopione taniny. Wino eleganckie i wycofane, do jedzenia bardzo dobre. Nie porywa, bo wcześniej trochę za mocno szarpnęło kieszeń (patrz paragon). Za 50 zł byłoby fantastyczne, za prawie 70 jest niezłe. Niemniej od Mezzeka dzieli go przepaść. Zdjęcie niestety ze strony producenta gdyż Jongleur popsuł aparat. Ponieważ dziś Jongleur pije podwójnie, w pewnym sensie za kolegów, słucha przy tym tytułowej piosenki w wykonaniu Piotra Fronczewskiego.
http://youtu.be/o6kUZZDqNvo
O, to „mój” Leclerc 🙂 Jak będę w pobliżu, to spróbuję Les Launes. Moje doświadczenia z syrah są raczej ubogie, mam nadzieję, że to wino będzie dobrą pomocą naukową w mojej winnej edukacji. Pozdrawiam.
Mariusz
Możesz sporo taniej kupić Crozes Hermitage z Domaine Remizieres, bardzo dobry producent, tylko rocznik 2009 wymaga ze dwóch lat. No i świetne jest za ok. 40 zł Gigondas z Domaine de Peage, to też bardzo dobry producent i to co mają w Leclercu jest już do picia
Jongleur, wciąż jestem pod wrażeniem (i tak chyba pozostanie na zawsze) Twojej wiedzy i doświadczenia w temacie win. Pozwól zatem, że zadam Ci jedno pytanie o wino, które widziałem ostatnio w Leclerku. Chodzi mianowicie o wino z apelacji Vosne-Romanee butelkowane przez Jeana Boucharda. Na butelce widnieje napis że jest to wybór hrabiego Bertranda de Vogue dla Chateau de Commarin. Czy warto wydać 130 zł?
pozdrawiam
Mariusz
Bouchard to duża rodzina negocjantów z Burgundii, którzy mają także we władaniu sporo doskonałych winnic. Znam oczywiście sporo win spod znaku Bouchard Aine & Fils, natomiast nic Jeana Bouchard. Jeśli chodzi o Commarin to jest jeden z najlepiej zachowanych obronnych zamkow w Burgundii. Pochodzi z XIII wieku, zwiedza sie go z biletami itp, więc może hrabia Bertrand de Vogue wyselekcjonowal to wino dla gosci swego Chateau? Vosne Romanee to z kolei jedne z delikatniejszych i elegantszych burgundów, nie tak cielistych i masywnych jak chambertin na przykład i bardziej wyrafinowanych niż nuits saint georges. Tego konkretnego wina nie znam. Cena jak na tę apelację nie jest jakaś kosmiczna, ale z burgundami nigdy nic nie wiadomo. Kaprysne to jakieś jest.
Bierz w ciemno. 130 zeta za Vosne Romanee to dobra, polska cena. Jaki rocznik? Pewno słaby;-)
Na CT: http://www.cellartracker.com/wine.asp?iWine=1173277 pojawia się i znika:-)
NA SW kilka Bouchardów: http://www.sstarwines.pl/sample.php?guess=Bouchard&inc=lookup.php
Rocznik 2007. Chyba nie najlepszy dla Burgundii. Pożyjemy, zobaczymy 🙂 Butelkę w każdym razie mam!
Burgundczycy ocenili ten rocznik (mimo trudności z opadami w lipcu, było na tyle ciepło i wystarczyło słońca, że winobranie odbyło sie wcześnie i dojrzałość owocu dobra) jako bardzo dobry dla pinot noir, gwarantujący jego ekspresję owocowa ale i mineralność i elegancję. Więc chyba nieźle kupiłeś.
pozdrawiam
Jongleur
Dziś spróbowałem Mezzek Syrah 2010. I zgadzam się z dwoma ocenami Jongleuera – jest za mocne: na butelce 14.5%, i to niestety naprawdę czuć (dla mnie wada), niska kwasowość – rzeczywiście (czego nie odnajduję negatywnie, ponieważ na pewno start nie jest zbyt słodki). To nie jest wino długie (przy czym bardzo ładnie się kończy!), i finisz nie jest aż tak ostry w moim odczuciu. Na pewno – tu muszę się zgodzić – jest to wino gęste przy czym rzeczywiście nie ma pieprznej nuty. Ładna kompozycja, jak wspomniałem – nie długa i czysta. Stwierdzenia „rustykalne” i niemal „prostackie” oceniam jako spore nadużycie wobec tego wina.
Zakupiłej je dzisiaj ze względów sentymentalnych, aby odświeżyć wspomnienia z Rodopów sprzed 5 lat.
Wino z tej winnicy jest dziś zdecydowanie lepsze, nie pamiętam czy mieli już wtedy Syrah.
Nie jest to wino znakomite (alkohol i gętość przytłaczają jego czystość i ciągną w dół ), lecz na pewno nie jest prostackie, stwierdzę nawet że w tej cenie 22zl jest absolutnie topowe. Nie kupiłbym go dzis gdyby nie rodopskie wakacje, ale w tej chwili na pewno nie żałuję.
Summa:
jest to wino które 3 razy w roku z radością witam na moim stole.
Helios, zupelnie sie z toba zgadzam a porownywanie tego wina z Crozes Hermitage Les Launes nie jest OK – to tak jak porownywanie Fiata i Mercedesa.
ja osobiscie nie mialabym nic przeciw temu (finansowo i degustacyjnie) miec na codzien butelke Mezzek Syraz do dyspozycji. Nie dajmy sie zwariowac. Francuzi pija na codzien Vin de pays i tez zyja a my dopiero oderwalismy sie od butelki zytniej i nosimy glowe w oblokach!!!
na zdrowie!