W wyniku konieczności zachowania prywatności korzystam z adresu przyjaciół aby odbierać przesyłki. Są z tym czasami perturbacje, bo właściciele adresu czasami wyjeżdżają. Tak było i w tym roku, ale szczęśliwie wrócili i odebrali przesyłkę wysłana przez Mikołaja. Tyle, że już nie wtorek, ale nie można mieć wszystkiego naraz. Wino przyszło ciekawe. Châteay Vartely to jedna z tych dużych mołdawskich posiadłości, która otrząsnęła się z postkomunistycznej bylejakości i wytwarza spore ilości bardzo pijalnych win. Wcześniej dane mi było próbować caberneta, jednak Mikołaj zaserwował intrygujący kupaż rară neagră (42%), malbec (30%) i syrah (28%). Rară neagră to inna nazwa autochtonicznego szczepu z Mołdawii i Rumunii, częściej występującego jako băbească neagră. Według pani Jancis R. charakteryzuje się budową lekką do średniej, wyrazistą kwasowością i charakterystycznym aromatem wiśni.
Wszystko to okazało się prawdą. Nos był bardzo czysty, mocno wiśniowy, z nutami pestek i towarzystwem porzeczek (czerwonych). Po chwili dołączyły delikatne aromaty przypraw, tytoniu, gałki muszkatołowej, związane z krótkim (6 miesięcy) dojrzewaniem w beczce.
W ustach owocowy posmak wiśni i żurawiny z wyraźnym akcentem ziołowym. Potoczyste, gładkie, przyjemne z kwasowością bardzo dobrze zrównoważoną owocem, przydająca jednak rześkości i elegancji. Beczka, bardzo kulturalnie zintegrowana, dodająca ciekawych nut, jednak nie przysłaniająca owocu. Przypomina delikatniejszą wersję primitivo, zwłaszcza te wiśniowe i pestkowe nuty. Jedna wada, która ustąpiła następnego dnia to piekący w ustach alkohol. Jednak te 14,5, a pewnie bliżej 15% swoje robi, zwłaszcza, że ekstraktu nie ma tak wiele jak w primitivo. Degustacji towarzyszyła klimatyczna piosenka Vasile Calancea
za opóźnienie z mojej winy przepraszam uczestników ww
Mikołajowi dziękuję