Jongleur z niemałym zaskoczeniem czyta gdzieś w sieci historię o matce wypędzonej z kościoła, gdyż w trakcie mszy zaczęła karmić niemowlę. Przy czym wielebny pastor nawrzucał karmiącej od striptizerek, czy jakoś tak. W zasadzie nie powinno to dziwić gdyż mizoginizm sług pańskich jest jak się zdaje niezbywalnym atrybutem ich powołania. Jednak jaskrawa sprzeczność między wynoszonym na ołtarze macierzyństwem, a fizjologicznym jego wymiarem jest tak irracjonalna, że aż intrygująca. Wydawałoby się, że kapłani witać powinni z wdzięcznością karmione w kościele niemowlę, jako żywe wcielenie głoszonych przez nich nauk, jednak najwyraźniej nie radzą sobie z realnym widokiem gołej piersi, uznając ten widok za coś w rodzaju pornografii. To jakiś pierwotny strach kapłanów przed kobiecością? Zresztą nie specjalnie to Jongleura obchodzi. Pozostawmy to jako wdzięczne pole do popisu dla psychologów, seksuologów etc. Natomiast aby sprowadzić duchownych mężów na ziemię proponuję posłuchać piosenki Polska Madonna do słów Agnieszki Osieckiej.
W zasadzie wino narzuca się tu samo, ale ponieważ współczesne liebfraumilch o lata świetlne odległe jest od pierwowzoru z kościelnych winnic Wormacji, Jongleur dedykuje je, a zwłaszcza etykietę temu nadwrażliwemu kapłanowi, sam zaś, aby jednak utrzymać się w pewnej konwencji, łapie flaszkę mozelskiego rieslinga z winnicy Domprobst w Graachu, także kościelnej proweniencji. Jednym z gospodarujących tu winiarzy jest Willi Schaefer. Na ledwie paru hektarach wyczarowuje rieslingi łączące piękną równowagę z całkiem solidnym ekstraktem. Nawet kabinet ma, obok lekkości i finezji, sporo głębi. Świetna kwasowość, ale przede wszystkim przepiękny, lekki aromat owoców, kwiatów, z delikatną nutą mineralną, lub jak kto woli łupkową naftą, miękka słodycz i to cudowne ledwie 8% alkoholu. To się po prostu świetnie sączy.
Ufff, księża to mają problemy: nagie, pełne kobiece piersi… Mmmm… 😉
Przy okazji – mój nowy adres: http://www.istota-rzeczy-wg-kiry.blog.onet.pl
Jakiś popłoch w nich zawsze ten biust wzbudza