Niepostrzeżenie minęło siedemnaście lat, od dnia 3 marca 1994, kiedy w szpitalu w Monachium zmarł na serce Karel Kryl, niepokorny Czech o posturze Szwejka i duszy poety. Jego piosenki przez lata nie pozwalały światu zapomnieć o tym jak żołnierskie buty, także polskie, zdeptały marzenia o wolności. Jongleur pamięta przejmujący koncert we Wrocławiu, tuż przed zwycięstwem „aksamitnej rewolucji”. Wkrótce potem Karel Kryl, po dwudziestu latach, mógł wreszcie zagrać w Pradze i to właśnie fragment tego koncertu znajdziecie poniżej. Nie wszystko podobało mu się w wolnej Czechosłowacji, ponownie wybrał więc emigrację. Cóż, chyba rację miał Kaczmarski, pisząc, że „śpiewak jest sam” . Mimo tej gorzkiej puenty, Jongleur ciągle, słucha Morituri te Salutant ze ściśniętym gardłem.
Na pocieszenie łyk wina, które pewnie spodobałoby się Karelowi. Zweigelt jednego z najlepszych czeskich producentów – Trpĕlka & Oulehla. Jest lekki, soczyście owocowy, bez pretensji i zadęcia. Szczery, lekko kwaśny, z wiśniowym posmakiem. Vaše zdravi, Karel.
One Response to Jongleur wspomina Karela Kryla