„W najbliższych wyborach na Was nie zagłosuję. Nawet straszak w postaci powrotu PiS-u do władzy już na mnie nie działa” powiedział zirytowany Marcin Meller, naczelny Playboya, Platformie. Swoją decyzję uzasadnił szeregiem rozczarowań, których doznał jako oszukany przez rządzących wyborca. „Taki stary, a taki naiwny” można by rzucić w tym miejscu lekceważąco. Jongleurowi jednak nie do śmiechu. W odróżnieniu bowiem od Mellera Jongleur się boi.
Jongleur pamięta swój wstyd, kiedy do rządu weszli ponurzy faceci nie uznający teorii ewolucji a wraz z nimi kryminaliści z wyrokami.
Jongleur pamięta swoje zażenowanie na widok doktora G. w kajdankach. Pamięta również nagonkę na profesora P. którego oskarżono o współprace z gangsterami. Nawiasem mówiąc dziś z honorem uniewinnionego – sad nie zostawił na oskarżeniu suchej nitki.
Jongleur pamięta swoje upokorzenie kiedy zmuszano go do składania oświadczeń lustracyjnych grożąc, że odbierze mu się prawo do ulicznych występów.
Jongleur pamięta swój strach na wieść o tym co spotkało Barbarę Blidę.
Trzy lata, to sporo czasu – można zapomnieć, ale Jongleur pamięta i chce Wam coś przypomnieć. Więc przyjrzyjcie się tym twarzom. W ich Polsce nie ma miejsca dla Jongleura, który jest wędrownym grajkiem, feministką, lesbijką i gejem. W ich Polsce nie będzie też miejsca dla Was.
Jeżeli ci goście nie dorwą się więcej do władzy Jongleur uroczyście wypije nawet to:
Jongleur się boi, ma prawo. To prawo tchorza.
Nie boją się tylko kretyni bez wyobraźni. Zwykli ludzie boją się wielu rzeczy i właśnie dlatego często z nimi walczą