Kiedy dwa tygodnie temu Jongleur poświęcił krótką notkę zamachowi w Norwegii, a właściwie skandalicznej reakcji naszych polityków, ale i mediów, rozgrywających swoje gry nad zwłokami, nie przypuszczał, że życie dopisze nieoczekiwaną puentę. Otóż jeden z czytelników skomentował to tak: „Jak czas pokazał post rozwojowy jest, krokodyle łzy członków PiSu nad trumną Leppera to dopiero hucpa jest”, a Jongleur odpowiedział: „Myślę, że największa hucpa jeszcze przed nami. Można na przykład, a nawet trzeba, powołać sejmową komisję do zbadania sprawy zamachu na Leppera, pod kierunkiem Macierewicza, oczywiście.” I były to prorocze słowa. Nie minęło kilka dni, a sam prezes K. w typowy dla siebie sposób powiedział, że coś wie ale nie powie, chyba że prokuratorowi, ale że sprawę trzeba dokładnie zbadać. Fakt, że PiS domaga się Komisji Sprawiedliwości ws. śmierci Andrzeja Leppera, nie dziwi specjalnie Jongleura, bo nie takie wolty w wykonaniu prezesa K. widzieliśmy, za to bardzo bawi go konstatacja, że głównym sojusznikiem prezesa w poszukiwaniu prawdy jest białoruski dyktator. Gorzka to jednak ironia, zwłaszcza gdy uświadomimy sobie, że przez dwa lata premierem Polski był facet, który pytany ostatnio o receptę na problemy budżetowe, odpowiedział „Podatek bankowy to jedna propozycja. Przypominam, że w Polsce 12 tys. osób ma dochody powyżej 1 mln zł rocznie. Możliwości jest wiele” I właśnie tych możliwości, o których wspomniał prezes K. Jongleur boi się najbardziej, mimo, że wcale do tych 12 tys. osób nie należy. W nadziei, że już w październiku, wyborcy pokażą partii „brzydkich i pechowych ludzi” środkowy palec, Jongleur leczy skołatane nerwy łykiem wina. Tym razem, jak zwykle zresztą gdy nerwy puszczają, padło na Langwedocję. Zgodnie z drugim prawem Wielkiej Teorii Jongleura, głoszącym, że wina z owocem na etykiecie są dobre, Jongleur otwiera Les Cerises, ciekawy kupaż syrah (75%) i cinsault (15%) z apelacji Saint-Chinian. Jongleur kocha Saint-Chinian, gdyż tutejsze wina, jak mało które łączą soczystość owocu z pewnym skupieniem i elegancją. Nigdy nie są zbyt garbnikowe, choć zazwyczaj mają strukturę wystarczającą na kilkunastoletnie niekiedy dojrzewanie. Les Cerises z pewnością nie. To wino, które trzeba wypić tu i teraz i cieszyć się owocem, równowagą i solidną winiarską robotą. Les Cerises czyli czereśnie, ma według producenta Michel’a Guiraud, kojarzyć się ze świeżością i beztroską. I rzeczywiście coś w tym jest. Ot takie langwedockie beaujolais, fantastyczne. I od razu lepiej. Musimy wygrać.
Hucpa, czyli co może prezes
Posted under Kretyni winni i niewinni and tagged with Balcerowicz musi odejść, czereśnie, hucpa, Langwedocja, Lepper, prezes K, saint-Chinian
Comments (1)
Comments (1)
O tak, wina z owocem są dobre, Teoria Janickiego jest kompatybilna w tym zakresie – np. Raisins Gaulois od Lapierre’a 🙂