Jongleur z przykrością przyjmuje szykany jakie spotykają Agenta Tomka. W wywiadzie udzielonym Gali ten dzielny człowiek, którego najmocniejszymi cechami są, jak sam twierdzi, determinacja i bezkompromisowość, skarży się, że nie wolno mu już ścigać przestępców. „Mam 34 lata, zostałem emerytem i wcale się z tego tytułu nie cieszę. Największą pogardę czuję wtedy, gdy ktoś popełnia przestępstwo i w bezczelny sposób chce uniknąć odpowiedzialności.” Taka postawa zasługuje na najwyższe uznanie, szczególnie, że służba Agenta Tomka lekka nie była: „Strach towarzyszył mi zawsze, bez względu na to, czy byli to handlarze bronią, narkotykami, czy biznesmeni z szarej strefy.” W dodatku nasz agent miał również inne problemy: „Wielokrotnie zmuszony byłem spożywać alkohol z figurantami. Nie mam wpływu na to, że w naszej szerokości geograficznej większość niejasnych interesów odbywa się przy alkoholu”.
Mimo tych ciężkich przeżyć Agent Tomek pozostał idealistą i „zwalczanie przestępczości stoi na pierwszym miejscu. Nie ma zmiłuj”. I na zakończenie składa krzepiącą deklarację: „Chcę nadal nieść pomoc ludziom, chcę, by czuli się bezpiecznie. Na pewno nie spocznę na laurach.” Jongleura oburza bezceremonialność z jaką potraktowano Agenta Tomka. Zwłaszcza małostkowe zarzuty dotyczące efektów jego działalności. Nie wolno przecież zapominać, że w wyniku jego brawurowej akcji CBA kupiło za niemałe pieniądze willę w Kazimierzu i jakby nie patrzeć jest to trwały (nieruchomość) i chyba największy dorobek IV RP. W uznaniu tych zasług Jongleur chciał podarować niedocenianemu agentowi piosenkę z kabaretu Pod Egidą pod tytułem „Nikogo mi tak nie żal jak funkcjonariuszy”, ale prawdę mówiąc nie znalazł jej w sieci. Wysyła więc butelkę wina owocowego Słodkie Kłamstwa, w nadziei, że będzie ono przypominać Agentowi Tomkowi lata jego owocnej działalności „pod przykrywką”
Tymczasem aby rozproszyć czarne myśli i zapomnieć o ludzkiej małostkowości Jongleur pociesza się przy butelce Climat Champ de Cour 2007 Richarda Rottier z Moulin-à-Vent. To rewelacyjne wino z niewielkiej parceli, na której siedemdziesięcioletnie krzewy gamay, na glebie bogatej w mangan, pokazują drugą, nieznaną twarz beaujolais. Wino szlachetne, skupione, przy tym nie tracące nic z giętkiej owocowości, zmysłowe i delikatnie taniczne, przypomina bardziej niezłego burgunda niż lekceważone beaujolais. Nie ma co jongleurskie wino, którego aromat waha się od truskawek i malin, poprzez soczyste śliwki, by w końcu, zaskoczyć lekką nutą zwierzęcą. Nie jest to broń boże jakaś stajenna nuta pochodząca od bretta ale raczej delikatny zapach mokrej sierści i leśnej ściółki. Towarzyszące tym zakręconym aromatom eteryczna kwasowość powoduje, że Jongleur wpada w nastrój szczególnego uduchowienia, który pozwoli jakoś wytrzymać krzywdy wyrządzone agentowi przez układ.
Nikogo mi tak nie żal jak funkcjonariuszy…
Posted under Życie i wino and tagged with agent Tomek, beaujolais, figurant, gamay, IV RP, Moulin-a-Vent, Richard Rottier
Comments (0)
Comments (0)