Jongleur ma problemy ze słowem konkordat. Podobno jest to jakaś umowa między rządem a Watykanem regulująca status kościoła katolickiego w Polsce. Aby to zrozumieć Jongleur czyta tekst konkordatu i korzysta przy tym ze światłych komentarzy księdza Stanisława Małkowskiego mających wyjaśnić w czym rzecz. Otóż jak zapisano w preambule:
„Konkordat winien umocnić serdeczne więzi między Stolicą Apostolską a Rzecząpospolitą Polską, ustanawiając nową relację między Kościołem a państwem” Trudne to, więc ksiądz Małkowski wyjaśnia:
„Służalcze i zdradzieckie władze III RP dążą do prędkiej destrukcji państwa, narodu, rodziny, kultury, religii i wspólnego dobra w Polsce”
tak więc zadaniem Polaków jest:
„podjąć działania społeczne i polityczne w celu odsunięcia od władzy złoczyńców” jest to tym ważniejsze, że naród nie może liczyć na demokratycznie wybrane władze gdyż: „Bronisław Komorowski popełnił świętokradztwo, a niektórzy duchowni są żyrantami zbrodni”
Niezrozumiały dla Jongleura jest również kolejny fragment preambuły:
„ Konkordat […] Stwarza podstawy dla współpracy między Kościołem i państwem w duchu wzajemnego poszanowania autonomii i niezależności obu stron we właściwych im sferach działania.” Ksiądz Stanisław śpieszy więc z wyjaśnieniem :
„Warunkiem ocalenia narodów jest intronizacja Jezusa przez obie władze – kościelną i państwową; uznanie jego władzy w sprawach osobistych, rodzinnych, społecznych i państwowych.”
W Polsce postulat ten nie spotkał się ze zrozumieniem, ale istnieje państwo, które taki model współpracy między władzą religijną a świecką zrealizowało. Nazywa się Iran. A w Iranie jak wiadomo wina nie piją, poza tym nie ma też tam miejsca dla jongleurów. Jongleur ostrzega więc przed księdzem Małkowskim. Przy okazji pragnie też przeprosić za ten długi wstęp, całkowicie nie na temat, ale warto będzie o tym pamiętać za pół roku. A na razie wróćmy do wina.
Arbin Mondeuse Vieilles Vignes 2009, produkowane przez dużego negocjanta Adrien Vacher. Jongleur lubi czerwone wina z Sabaudii, zwłaszcza ze szczepu mondeuse właśnie. Podobno spokrewniona z gamay, odmiana ta ma zupełnie inną strukturę, inny smak, inne aromaty. Próżno tu szukać typowych dla gamay truskawek. Mondeuse to raczej borówki, maliny, jagody, trochę wiśni. Ale też sporo nut pieprznych, korzennych, przyprawowych. W ustach wyraźne garbniki w dodatku nie wsparte ekstraktem, gdyż wino raczej lekkie, ale jakoś to razem gra. Ot trochę lżejszy cab franc. Może bez tego loarskiego dystansu, bardziej przaśnie, ale jednocześnie świeżo i całkiem przyjemnie. I niedrogo – 32 albo 33 zł. Oni to tam piją do raclette, Jongleur jednak trąbi całą butelkę do kurczaka duszonego w warzywach z papryka i selerem naciowym i jest całkiem błogo i spokojnie i nawet…, nie jednak tak dobrze to jeszcze nie jest.
Jongleur czyta konkordat i pije mondeuse
Posted under Życie i wino and tagged with III RP, Komorowski, konkordat, ks. Małkowski, mondeuse, Sabaudia, złoczyńcy
Comments (1)
Comments (1)
Witam serdecznie,
Piotrek z Białe nad Czerwonym zauważył Twoje wpisy u Ewy na winezine.pl, w których pisałeś, że próbowałeś się do mnie bezskutecznie odezwać w sprawie Winnych Wtorków. Niestety żaden mail od Ciebie do mnie nie dotarł. Mógłbyś spróbować jeszcze raz?
Pozdrawiam,
Kuba