Jongleur natrafia w sieci na Forum Wino i tam znajduje wątek Etykieta przy Stole. Jako włóczęga i prostak Jongleur rzuca się do czytania w nadziei, że się czegoś nauczy i zostaje odesłany do obszernego opracowania sygnowanego tajemniczo Vintrips. Tamże znajduje zdanie, które całkowicie go powala: „Kiedy już pozytywnie oceniłeś tak korek, jak i samo wino, niedbałym i nonszalanckim ruchem głowy / dłoni nakazujesz kelnerowi rozlanie wina do kieliszków” O kurwa! To naprawdę dobre. Jongleur niekiedy dorabia w barach, ma więc nadzieję, że kiedyś zjawi się tam autor i zademonstruje ten nonszalancki ruch dłoni, a wtedy Jongleur zademonstruje nonszalancki ruch nogą innego guru savoir-vivre’u Chucka Norrisa.
Na razie jednak porzuca te niegodne winiarskiej etykiety myśli i zagłębia nos w kieliszku.
Fiefs Vendéens, to takie prawdziwe winiarskie zadupie, o którym nie wie nawet większość Francuzów. Wandea, departament na południe od Nantes, nad oceanem, wilgotny, dżdżysty, błotnisty. Trudno tam zrobić porządne wino, ale da się. Dzięki uprzejmości przyjaciela Jongleur próbował nawet win dużej klasy od Thierry’ego Michon, solisty, biodynamika. Były tak dobre, że aż nie chciało się pić. Za dużo rozumu, za mało serca. Tym razem jednak Jonleur pije wino prawdziwie chłopskie. Vigne des Loups z okręgu Mareuil. Nie wiadomo z czego, ale znając Wandeę może tam być cab franc, cot czyli malbec, gamay i pinot noir. W każdym razie soczyste, owocowe z ziołowym pikantnym kontrapunktem. Taniny szorstkie, w sam raz do kiełbasy. Kwas, garbnik i owoc, wszystko co trzeba by cieszyć się życiem z pajdą chleba ze smalcem, kawałkiem sera, salcesonem. Wszystko co trzeba by przestać myśleć o kretynach i ich niedbałych, nonszalanckich gestach.
Nonszalancja:) Znakomite.